26.03.17

Noriaki Kasai. Gigant nie tylko na skoczni

Podczas spotkań z młodymi sportowcami właściwie zawsze zadaję pytanie o sportowego idola, autorytet. Od jakiegoś czasu obserwuję, że młodzież coraz częściej odpowiada: „Nie wiem” albo „Nie mam”. Szkoda, bo taka inspiracja moze bardzo pomóc w wielu sportowych (i pozasportowych) sytuacjach. I kiedy tak o tym myślałam (że szkoda, że to niedobrze), skoczkowie narciarscy latali w Vikersund. Po zakończeniu konkursu w moich uszach dźwięczało jedno nazwisko. Noriaki Kasai. I postanowiłam napisać, bo dla mnie jedną z najważniejszych sportowych inspiracji jest właśnie on.

Co wiecie na jego temat? Że uprawia skoki narciarskie. Że jest Japończykiem. Że „ma swoje lata” i odniósł wiele sukcesów?. To wszystko? Tymczasem Noriaki Kasai to jeden z najlepszych kandydatów na sportową inspirację i autorytet dla was, dla waszych dzieci i zawodników. Ma niespełna 45 lat, a w kadrze Japonii w skokach narciarskich zadebiutował w 1988 roku. Aż siedmiokrotnie reprezentował kraj w igrzyskach olimpijskich, w których zdobył trzy medale. Siedem krążków wyskakał w mistrzostwach świata. W marcu 2017 roku, w Vikersund, pobił rekord życiowy w długości skoku. W konkursie indywidualnym, w którym zajął drugie miejsce wylądował na 241,5 metrze. Rekord. Po dwudziestu dziewięciu latach kariery.

Długowieczność, waleczność i rzadko spotykana zdolność do utrzymania wysokiego poziomu sportowego przez wiele lat to jedno. Jednak to, co powoduje, że Noriaki Kasai może stanowić inspirację (i to, dlaczego o nim piszę) to przede wszystkim jego doświadczenia życiowe, wpływ życia pozasportowego na karierę i niesamowita zdolność przezwyciężania kryzysów. Kasai i jego dwie siostry wychowywani byli przez matkę (ojciec był bezrobotny i kiedy Noriaki miał 14 lat jego rodzice rozwiedli się) w bardzo trudnych warunkach. Bardzo długo przyszły mistrz nie utrzymywał kontaktów z ojcem – pogodzili się po wielu latach. Niestety rozwód rodziców był jedynie początkiem bardzo trudnych, wręcz traumatycznych doświadczeń. W 1994 roku siostra Noriakiego zachorowała na niewydolność szpiku kostnego. Kasai w jednym z wywiadów zdradził, że wówczas wymyślił sobie, że jeśli zostanie mistrzem olimpijskim, jego siostra wyzdrowieje. Niestety zmarła w 2016 roku po wielu latach walki z chorobą. Dwa dni później Kasai, skacząc z żałobną czarną opaską na ramieniu, wyrównał na mistrzostwach świata w lotach w Tauplitz rekord Azji w długości skoku.

Kolejnym ekstremalnie trudnym doświadczeniem Noriakiego była śmierć matki, do której doszło po roku od wypadku. W 1997 roku doszło pożaru domu, w którym mieszkała. Przed śmiercią pisała do syna listy, w których życzyła mu powodzenia i opisywała, jak silnym i dzielnym jest człowiekiem. Te listy Kasai zabiera ze sobą do dziś na każde zawody, w których startuje. Uznaje je za największe „narzędzie motywacji”.

A startuje, jak już wspomniałam, od prawie trzydziestu lat. Nadal jest doskonale przygotowany fizycznie. Funkcjonuje według sportowej rutyny, która dotyczy treningu, sposobu odżywiania się i wypoczynku. Bardzo trudne doświadczenia życiowe nie złamały go. Wydaje się, że wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym kryzysem jego motywacja i determinacja rosły. Pytany po konkursie w Vikersund o to, jak to robi, że nadal skacze na tak wysokim poziomie odpowiedział po prostu, że „Robi to, co lubi”. W kończących sezon 2017 konkursach w Planicy znowu czarował.

Połączenie tej determinacji, pasji, ogromnej wytrwałości i umiejętności przezwyciężania kryzysów z tak dojrzałym i świadomym podejściem do sportu sprawia, że historia Noriakiego Kasai jest jeszcze bardziej niezwykła i inspirująca. Ten uroczy, skromny, zawsze pomocny i pozytywnie nastawiony wobec innych sportowiec jest przede wszystkim wielkim człowiekiem. Warto opowiadać takie historie młodym sportowcom, by następnym razem na pytanie o sportowy autorytet i inspirację mogły znaleźć odpowiedź. Nie Stefan Kraft, nie polscy skoczkowie. Dla mnie Noriaki Kasai to największa postać tego sezonu.