02.10.17

Sportowiec to przede wszystkim człowiek – mistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim opowiedziała o depresji

Z pozoru ma wszystko. Jest utalentowana, utytułowana, popularna, młoda, piękna. Jenny Rissveds ma 23 lata, jest mistrzynią olimpijską i młodzieżową mistrzynią świata w kolarstwie górskim.

Jeździ w najlepszym zespole na świecie, współpracuje z absolutnie najlepszymi w swoich dziedzinach specjalistami. Za nią jednak nienajlepszy sezon. Wiele osób zastanawiało się, czy to może „efekt” roku poolimpijskiego, czy może niższa forma spowodowana jest czymś innym. Dziś już wiemy.

Jenny Rissveds właśnie poinformowała opinię publiczną, że choruje na depresję.

Automatycznie pojawiło się więc mnóstwo pytań. Jak to możliwe? Dlaczego? Taka młoda? Ale ona? Co więcej, wiele osób mogłoby powiedzieć: „Przecież nie ma powodu, przecież ma wszystko”, „Skąd ta depresja?”. Paradoksalnie, to właśnie ta mistrzyni, tak, która pozornie ma wszystko, może nie radzić sobie z emocjami, napięciem i stresem. To zresztą jeden z głównych powodów, dla których tak ważne jest, aby mówić o zaburzeniach psychicznych, które dotykają sportowców.

Sportowiec to przede wszystkim człowiek

To zdanie powtarzałam w swoich tekstach wiele razy. Wspominają o tym największe postacie sportu, między innymi Michael Phelps i Lindsey Vonn. Co ciekawe, oboje po bardzo trudnych doświadczeniach (depresja, uzależnienie). Dlaczego to proste stwierdzenie wydaje się być odkrywcze? Ponieważ sport jest specyficzny, najogólniej ujmując. Zawodnicy zaczynają trenować w młodym wieku (w przypadku dyscyplin wczesnej specjalizacji treningi rozpoczynają już kilkuletnie dzieci). Szybko wchodzą w sztywne ramy treningu i budowania sportowej kariery. Na doskonalenie swoich umiejętności poświęcają wiele czasu, a trenerzy stają się niemal najbliższymi osobami. W wieku nastoletnim i we wczesnej dorosłości to nawet 300-330 dni szkoleniowych w roku. Poza domem, z daleka od bliskich, w skupieniu na kolejnych celach realizują swoją pasję, która czasami – nie ma co ukrywać – to ciężka praca. Wysiłek i koszty równoważone są przez sukcesy. Najpierw niewielkie, w skali miasta, potem kraju. Aż wreszcie pojawiają się wymarzone medale na arenie międzynarodowej. Wraz z nimi przychodzi pewna rozpoznawalność – szczególnie w czasach dynamicznie rozwijających się mediów społecznościowych. Zmienia się status finansowy zawodnika, pojawiają się sponsorzy. Jednocześnie zwiększają się też oczekiwania. Więcej wymaga od siebie sam sportowiec, więcej wymaga trener, pojawia się także większa presja z zewnątrz. Napięcie, stres i te wymagania stanowią często duże obciążenie dla młodego sportowca, który tak naprawdę nadal dopiero wkracza w dorosłość. I jest całkowicie skupiony na sporcie. Czasami pojawiają się inne czynniki, często pozasportowe. Trudności w budowaniu relacji, kłopoty w domu rodzinnym, trudności z samooceną.

Last race of the season didn’t quite go according to plan. I was looking forward to the race but at race day I couldn’t put myself together enough to stand at the start line. It’s even hard for myself to understand what’s going through the brain and body while in a depression. Things are happening that I can’t predict, and that’s what it is at the moment, I just have to accept it, until I’m 100% healthy again. Instead of a racing pic I’ll throwback to a lovely spring evening, I rode my bike with my brother through this lovely field of white flowers – vitsippor I remember that day as a good day, because I got myself out of the bed that morning. Sometimes you have no choice but to stay positive about the smallest things. On Monday I will join Malou at @tv4, I will talk more about the fact that we all can suffer from a mental illness and what that’s all about from my point of view. Don’t know about my international followers, if you will be able to watch the TV show or not, but I really do hope so, because this is something we have to talk about. Photo cred and brother cred, thanks for taking care of me through the hardest times, @joakimriss #NOSHORTCUTS #srammtb #rockshox #CantStop #maloueftertio

Post udostępniony przez Jenny Rissveds (@jennyrissveds)


Zdarza się, że brak spokoju, komfortu, poczucia satysfakcji i dobrostanu w życiu stają się zbyt dużym kosztem bycia mistrzem w sporcie na elitarnym poziomie. Czasami brakuje wsparcia, szczególnie bliskich osób, bo nie ma także czasu na tworzenie trwałych i bliskich relacji partnerskich – związku, który dawałby balans i równowagę w życiu sportowca. To zresztą jeden z wielu czynników. Sportowców, tak jak każdego z nas, dotykają trudności takiej, jak choroby czy strata bliskiej osoby (o tym pisano w przypadku Rissveds). W sporcie na mistrzowskim poziomie brakować może czasu na zadbanie o edukację, rozwój własnych pasji, realizację siebie w pozasportowych płaszczyznach. Gdy brakuje komfortu na poziomie emocjonalnym, sportowiec bardzo często szuka spokoju i ujścia dla emocji w najpewniejszym i najbardziej znanym mu obszarze – w sporcie. Trenuje więc ciężej i częściej. Jednak to nie ten sam poziom, nie ta sama satysfakcja i, siłą rzeczy, nie ta sama efektywność. Dlatego bardzo często pojawia się obniżenie formy, czasami zawodnicy doznają kontuzji, zaczynają odczuwać niechęć do sportu. I objawy dyskomfortu narastają tworząc pewnego rodzaju błędne koło, które bardzo trudno przerwać.

Gdy oglądamy na ekranach telewizorów mistrzów sportu rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, z jak dużymi kosztami czasami wiąże się uprawianie sportu na elitarnym poziomie. Oczywiście to, co opisałam powyżej nie jest stałym, schematycznym scenariuszem. Chciałabym jedynie pokazać zakres możliwych czynników, które mogą powodować pojawienie się objawów depresji (lub innych zaburzeń, m.in. uzależnień, zaburzeń lękowych czy zaburzeń odżywiania). I kiedy w oczach opinii publicznej mistrz ma wszystko, a jego życie to piękny sen, tylko on wie, jak wiele kosztowało go dojście do tego poziomu sportowego i jak trudno czasami o satysfakcję. Tym bardziej, że społeczeństwu wydaje się często, że sportowiec jest niemal cyborgiem, herosem. Radzi sobie z przeciwnościami losu i ograniczeniami organizmu na porządku dziennym. Nieustannie przekracza granicę bólu i wychodzi poza strefę własnego komfortu. Wydawać by się mogło, że doświadczając trudności o podłożu psychicznym, z nimi także poradzi sobie – tak, jak z kolejnymi barierami w treningu – dzięki wytrwałości, determinacji i sile. Tymczasem ludzka psychika wymaga często zupełnie innych oddziaływań, a ta sportowa siła i determinacja mogą stanowić pewnego rodzaju…pułapkę. W przyznaniu się do tego, że zawodnik doświadcza trudności, że sobie nie radzi, bo może odbierać to jako porażkę. W szukaniu pomocy, bo może mieć przekonanie, że to oznaka słabości. I wreszcie w spokojnym i systematycznym leczeniu, gdy często oczekuje efektów na „tu i teraz”.

Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Jenny Rissveds jedzie po złoto. fot. REUTERS/Paul Hanna

 

Sportowiec jest przede wszystkim człowiekiem, a trudnych emocji, napięcia i stresu ma prawo doświadczyć każdy z nas. To, że zawodnik jest mistrzem świata lub mistrzem olimpijskim nie tylko nie powoduje, że tego rodzaju trudności go omijają. Czasem może to być dodatkowe brzemię, które utrudnia radzenie sobie, między innymi z powodów, które opisałam powyżej. Rzecz w tym, że w takich sytuacjach psychologia sportu staje się niewystarczająca do tego, aby odpowiednio wspierać sportowca. Dlaczego? W przypadku leczenia zaburzeń psychicznych, takich jak depresja, należy wdrażać psychoterapię i często leczenie psychiatryczne. Łącząc psycho- i farmakoterapię mamy możliwość zadbania o bieżący komfort funkcjonowania sportowca, ale także dotarcie do źródeł i przyczyn depresji. To bardzo ważne zdanie, które pokazuje, że psychologia w sporcie jest dziś czymś dużo ważniejszym i szerszym od psychologii sportu. Ta ostatnia zajmuje się jedynie wąską dziedziną psychologii opartą między innymi o stosowanie treningu mentalnego po to, aby sportowcy mogli osiągać satysfakcjonujące wyniki, a przede wszystkim rozwijać się w sporcie. Gdy jednak zawodnik (lub trener czy inny członek sztabu) doświadcza większych trudności, chodzi o zapewnienie komfortu życia i funkcjonowania oraz umożliwienie powrotu do zdrowia. W tym momencie psychologia „wkracza” z bardziej złożonymi narzędziami i możliwościami. Inne dziedziny psychologii pomagają w budowaniu relacji, pracy nad procesami grupowymi czy leczeniu zaburzeń psychicznych. O tym, jak ważna jest w sporcie psychoterapia mówił ostatnio zresztą wspomniany już przeze mnie Michael Phelps, opisując radzenie sobie z uzależnieniem i psychoterapię przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro. Psychologia sportu? Bywa, że to za mało.

Gdy osoba publiczna informuje, że choruje na depresję, jako psychologowie za każdym razem zyskujemy cenną okazję do tego, aby zwiększać świadomość społeczną w zakresie tego, że warto szukać pomocy specjalistycznej. Nie inaczej jest w przypadku Jenny Rissveds. Zresztą, gdy o zaburzeniach psychicznych opowiadają sportowcy, możemy przekazać światu właśnie ten komunikat, że sportowiec nie jest nadczłowiekiem. Opowiedzenie o trudnych doświadczeniach może przychodzić sportowcowi jeszcze trudniej niż innym osobom, właśnie z powodu takiego, a nie innego społecznego postrzegania. Jest więc tym bardziej cenne. Poza przekazem społecznym mamy bowiem możliwość otwarcie mówić o tym, że…

Mistrzostwo zaczyna się w głowie

Gdy jeszcze kilkanaście lat temu psychologa uznawano w sztabach szkoleniowych za zbędny balast, dziś coraz więcej specjalistów pracujących w sporcie jest przekonanych o tym, że przygotowanie psychologiczne sportowców i budowanie ich dobrostanu psychicznego stanowi fundament sukcesu w sporcie na elitarnym poziomie. Dlatego warto zadbać o to już na wcześniejszych poziomach szkolenia, zgodnie z zasadą, że lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Gdy jednak pojawia się już napięcie, stres, gdy zawodnik doświadcza trudnych emocji lub przeżywa kryzys, niezmiernie ważne jest odpowiednie wsparcie specjalistyczne. Nie tylko ze względu na utrzymanie poziomu sportowego. Przede wszystkim ze względu na zadbanie o zdrowie i satysfakcjonujące życie. Bo to jest najważniejsze i o tym warto pamiętać. Dziękuję więc Jenny Rissveds i pracuję dalej.