W styczniu tego roku Andy Murray, płacząc podczas konferencji prasowej w Australii, mówił, że w takim stanie zdrowia (przewlekła kontuzja stawu biodrowego) nie jest w stanie grać w tenisa. Sam nigdy definitywnie kariery nie zakończył, jednak większość ekspertów i dziennikarzy przewidywała, że nawet jeśli wróci do zdrowia, powrót do wysokiego poziomu sportowego będzie niebywale trudny, wręcz niemożliwy. Wczoraj, po ponad dziewięciu miesiącach od tego momentu, Murray wygrał turniej ATP w Antwerpii pokazując ogromną siłę woli i determinację.
Coraz częściej dość wyraźnie komentuje się tego rodzaju powroty do sportu. Nic w tym zresztą dziwnego. W miarę obserwowania sportu, przekraczania przez sportowców granic bólu i wobec coraz większego rozumienia sportu przez społeczeństwo zaczynamy też dostrzegać to, jak wymagającym i trudnym doświadczeniem jest powrót do sportu po odniesieniu kontuzji. W przypadku Murray’a powrót oznaczał poddanie się kolejnej operacji stawu biodrowego i przejście długotrwałej rehabilitacji. Tym jednak, co budzi największy szacunek, jest determinacja i pokora w powrocie na kort. Zaczynając od turniejów bardzo niskiej rangi i meczów deblowych, przez dające kolejne lekcje porażki, pojedyncze zwycięstwa, po wczorajszy wygrany finał w Antwerpii. Przykład Murray’a wyraźnie pokazuje, jak istotny, poza wysokiej jakości opieką medyczną i fachowcami z zakresu rehabilitacji i treningu motorycznego, jest aspekt psychologiczny. Powrót? Możliwy, ale praktycznie zawsze okupiony wieloma trudnymi emocjami i myślami. Dlaczego?
Wydaje się przecież, że kontuzje to coś, co jest wpisane w uprawianie sportu. Jeśli ktoś chce zostać mistrzem, powinien przygotować się na pojawiające się kontuzje, prawda? To przecież potencjalny koszt przekraczania granic komfortu i bólu oraz podejmowania ciężkiego treningu. Warto wspomnieć, że wątek ten dotyczy jednak także sportu amatorskiego i podejmowania aktywności fizycznej w formie rekreacji. Podstawowe pytanie brzmi więc: czy wobec tego sportowcy są przyzwyczajeni do kontuzji? Nie. To zazwyczaj trudne doświadczenie, z którym zawodnicy często sobie nie radzą sobie optymalnie.
Na powstawanie kontuzji ma wpływ wiele czynników. Związane są z nimi oczywiście obciążenia doświadczanie podczas treningów i zawodów, sposoby regeneracji, aspekty związane z żywieniem i suplementacją, ale także na przykład poziom stresu odczuwany w różnych, także pozasportowych, sytuacjach. Psychologia w sporcie zajmuje się dziś oczywiście wsparciem sportowców leczących kontuzje, ale podejmuje także tematy związane z obserwowaniem i badaniem skutków kontuzji oraz sposobów radzenia sobie z tą trudną sytuacją. Opisywane z tej perspektywy konsekwencje dotyczą przede wszystkim sfery emocjonalnej, obszaru przekonań na temat siebie i świata oraz zachowania.
Emocje
Nie jest żadną tajemnicą, że sportowiec odnoszący kontuzję odczuwa wiele trudnych emocji, których katalog jest bardzo różny. Zawodnik przestaje trenować lub jego trening staje się ograniczony, traci możliwość rywalizacji w zawodach, zadaje sobie wiele pytań dotyczących tożsamości, czasami przyszłości. Okazuje się także, że emocjonalne konsekwencje kontuzji mogą zależeć od rodzaju urazu. W tym obszarze prowadzi się ciekawe badania. Zawodnicy, którzy doświadczyli uszkodzenia więzadeł w kolanie relacjonowali w badaniu wyższy poziom nastroju depresyjnego, niż ci, którzy doznali urazu głowy. Może być to związane z tym, że to uraz kończyny uznają za bardziej zagrażający treningowi czy być może nawet karierze. Kolejnym, bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na poziom i odczuwanie trudnych emocji sportowca w trakcie kontuzji jest stres. Wysoki poziom stresu dotyczący sytuacji dnia codziennego przed doznaniem urazu także przyczynia się – jak wskazują wyniki badań – do wyższego poziomu zaburzeń nastroju po kontuzji. Oznacza to, że komfort życia pozasportowego realnie wiąże się z podatnością na kontuzje – to bardzo ważna kwestia.
Od 5 do 24% sportowców przejawia po kontuzji na tyle silne zmiany w funkcjonowaniu emocjonalnym, że zalecana jest im pomoc psychoterapeuty.
Warto wiedzieć, że emocje przeżywane w związku z odniesioną kontuzją są oczywiście związane z rodzajem leczenia, z jakiego korzysta sportowiec, ale przede wszystkim z szybkością powrotu do sportu po kontuzji. Trudne emocje wzrastają bardzo szybko bezpośrednio po kontuzji. Stopniowo opadają – zazwyczaj w ciągu miesiąca – do poziomu sprzed urazu. Następnie wzrastają ponownie tuż przed zakończeniem leczenia (rehabilitacji), co tłumaczy się pojawianiem się obaw i stresu związanych z powrotem do uprawiania sportu.
Czy uraz się nie odnowi? Czy uda się wrócić do dobrej formy? Czy podczas rywalizacji będzie pojawiał się ból? Między innymi takie pytania zadają sobie zawodnicy przed powrotem do pełnych obciążeń treningowych. Takim myślom często towarzyszy lęk.
Takie pytania bardzo często pojawiają się w głowie zawodnika leczącego kontuzję. Bardzo często wybrzmiewają one w gabinecie i stanowią podstawę do pracy nad sferą myśli i emocji w powrocie do sportu. Trudne emocje w wysokim natężeniu częściej pojawiają się u ludzi młodych, mocno identyfikujących się z uprawianym sportem. Wiąże się to z tym, że bycie sportowcem to dla wielu zawodników podstawowy element tożsamości, który ulega zachwianiu wraz z pojawieniem się kontuzji. Nasilenie trudnych emocji jest mniejsze u sportowców, którzy mają świadomość tego, jakie zasoby mają do radzenia sobie z kontuzją. Im wyżej oceniają swoją ogólną sprawność fizyczną, tym wyższą samoocenę prezentują. To ułatwia regulację emocji i pewnego rodzaju zarządzanie nimi. Jest to także bardzo istotna kwestia w pracy psychologicznej ze sportowcami. Pokazuje, że absolutnie kluczowe jest budowanie wspomnianych zasobów. Wspomniany Andy Murray wyraźnie jest świadomy swojego potencjału i wartości, co powodowało, że miał w sobie determinację i silną wolę w pracy nad powrotem do wysokiego poziomu sportowego.
Ostatnia ciekawostka związana z przeżywaniem kontuzji na płaszczyźnie emocji: Silniejsze emocje wywołują urazy, które wydarzyły się tuż przed ważnym startem lub w jego trakcie, niwecząc szanse na osiągnięcie dobrego rezultatu w zawodach, do których sportowiec przygotowywał się długie miesiące lub lata. To naturalne – zawodnik inwestuje w przygotowania do najważniejszych imprez, często związanych z marzeniami i ważnymi celami, wiele energii, często poświęcając temu całe życie lub podporządkowując je w znacznym stopniu. Gdy doznaje kontuzji, zachwianiu ulega cała jego rzeczywistość i traci pewnego rodzaju oś całego funkcjonowania. Wówczas jeszcze ważniejsze jest dla sportowca wsparcie społeczne i uświadomienie tego, że może poradzić sobie z kontuzją. To bardzo trudne zadanie, spoczywające najczęściej na barkach trenerów i najbliższych. O tym piszę zresztą na końcu tego tekstu.
Radzenie sobie ze stresem
Przyglądając się konsekwencjom kontuzji w obszarze zachowania psychologowie wskazują przede wszystkim na ważną rolę tego, w jaki sposób zawodnicy radzą sobie ze stresem. Opisują więc style radzenia sobie. Okazuje się, że najczęściej spotykane wśród sportowców leczących kontuzje są: nastawiony na unikanie oraz na rozwiązanie problemu. Styl unikowy powoduje, że sportowcy po urazie często angażują się w inną aktywność, wchodzą w nowe relacje społeczne, dość często zdarza się też, jak wskazują badania, że nadużywają różnych substancji. Robią to w główniej mierze po to, aby odsunąć od siebie myśli dotyczące kontuzji i poczuć, że mają kontrolę nad tym, co dzieje się z ich życiem. Szukają rozproszenia, odwrócenia ich uwagi od trudnych emocji i skali wyzwania, z jakim muszą zmierzyć się, aby wrócić do sportu. To także często sposób na redukowanie napięcia, które gromadzi się na poziomie emocji, o których pisałam wyżej. W oczywisty sposób widoczne jest, że nie jest to styl konstruktywny, który wspiera emocjonalny i fizyczny powrót do sportu.
Styl zadaniowy z kolei często skraca leczenie i przyspiesza powrót do sportu. Sportowiec koncentruje się na realizowaniu zaleceń lekarskich, wyznacza sobie cel (powrót do formy) i bardziej intensywnie korzysta z rehabilitacji. Warto pamiętać jednak o tym, że takie nastawienie sprzyja pojawianiu się trudnych emocji podczas leczenia (złości, frustracji, gniewu czy żalu, że „idzie tak wolno”). Co równie ważne, osoby radzące sobie w ten sposób ze stresem mogą mieć tendencje do perfekcjonizmu i tego, że mogą „przedobrzyć” w dążeniu do powrotu do sportu. To bardzo ważny wątek, na który uwagę powinni w mojej ocenie zwracać uwagę zarówno trenerzy, jak i lekarze i osoby odpowiadające za rehabilitację. Sportowcy bardzo często niemalże „z natury” są zadaniowo nastawieni do rozwiązywania problemów na swojej drodze. Gdy zawodnik otrzyma plan leczenia i rehabilitacji, zdarza się, że mocno przywiązuje się do niego, realizując go z nawiązką. Ważne jest to, aby dbać o równowagę w leczeniu, regeneracji i osiąganiu komfortu psychicznego – po pierwsze ze względu na płynność i dobro procesu leczenia, ale także z uwagi na szansę zbudowania zasobów psychicznych potrzebnych do powrotu na sportowe areny.
To, w jaki sposób kontuzjowani zawodnicy radzą sobie ze stresem, wpływa na to, w jaki sposób się zachowują, a możliwe „przedobrzenie” potwierdzają badania i analizy. Okazuje się, że stosowanie się do zaleceń lekarzy i rehabilitantów waha się u sportowców pomiędzy 40 a 143%. Oznacza to, że niektórzy robią więcej, mocniej i szybciej, niż zalecają lekarze. Mają wyższy poziom tolerancji na ból, mocno wierzą w to, że leczenie przyniesie skutek. Jak już jednak wspomniałam, słowo klucz w tej sytuacji to „balans” – i jest to zresztą komunikat, za którym sportowcy z reguły nie przepadają.
Poczucie kontroli i samoocena
Dla sportowców, którzy doznali kontuzji bardzo ważne jest posiadanie poczucia kontroli, które do tej pory dawały trening i realizowanie kolejnych etapów planu szkolenia. Jeśli je dostrzegają i odczuwają, bardziej aktywnie uczestniczą w rehabilitacji, angażują się, stosują zalecenia lekarskie. Z poczuciem kontroli wiąże się poczucie skuteczności. Zawodnicy, którzy czują, że leczenie przynosi efekty (to poczucie z reguły zwiększa się z czasem mijającym od doznania urazu) deklarują często niższy poziom dolegliwości bólowych i większą satysfakcję z życia (nie tylko sportowego). Wierząc w to, że leczenie poprawia stan zdrowia zawodnicy częściej wykonują ćwiczenia rehabilitacyjne, co sprzyja powrotowi do zdrowia. Jest to więc pewnego rodzaju koło, które samo się napędza.
Warto pamiętać, że doświadczenia i trudne emocje związane z odniesieniem kontuzji wpływają na to, w jaki sposób sportowiec postrzega samego siebie, o czym już wspomniałam. Według badań Brewera z 2010 roku, sportowcy największego zachwiania i spadku tożsamości sportowej doznają w trakcie pierwszych 6-12 miesięcy po doznaniu trwałego urazu, najczęściej w przypadku, gdy rehabilitacja postępuje wolno. Mowa tu oczywiście o poważnych urazach, które wiążą się z wielomiesięczną przerwą w trenowaniu. Wówczas często zaleca się skorzystanie ze wsparcia psychologicznego i psychoterapeutycznego, ponieważ zmiany w funkcjonowaniu dotyczą niemal wszystkich obszarów życia.
Co jest ważne dla sportowca radzącego sobie z kontuzją?
Radzenie sobie z urazem to nie tylko uczestniczenie w postępowaniu lekarskim i rehabilitacyjnym. To także wiele konsekwencji emocjonalnych i poznawczych, o których mówimy z perspektywy psychologii. Wydaje się, że najważniejsze dla zawodnika jest wsparcie w szerokim kontekście. Rodzina i przyjaciele zapewniają wsparcie emocjonalne, pomagają radzić sobie z trudnymi emocjami i myślami. To właśnie ten rodzaj wsparcia zawodnicy uznają za najbardziej potrzebny i pomocny, zwłaszcza w pierwszych tygodniach po odniesieniu kontuzji (Bianco, 2001). Później bardzo ważne staje się tzw. wsparcie informacyjne (nazywam je często merytorycznym), przede wszystkim ze strony trenera i personelu medycznego, ale i kolegów, członków zespołu sportowego. W niektórych sytuacjach bardzo istotne są inne rodzaje wsparcia, takie jak wsparcie finansowe i osobista pomoc – polegająca na przykład na pomocy w poruszaniu się, załatwianiu bieżących drobnych spraw codziennych czy wsparcie w wykonywaniu ćwiczeń. Niektórzy zawodnicy niecierpliwią się, uznają pomoc w prostych czynnościach dnia codziennego za nadopiekuńczość, jednak warto pracować także nad tym, aby doceniać tego typu gesty i obecność bliskich.
Sportowcy bardzo często deklarują bowiem, że odczuwają wsparcie w niewielkim stopniu. Mają poczucie, że niewiele osób w ich otoczeniu zdaje sobie sprawę z tego, z czym się zmagają, szczególnie na poziomie utraty wspomnianej przeze mnie osi funkcjonowania. Warto pamiętać, że choć na co dzień są to często osoby zadaniowe, które samodzielnie radzą sobie z wieloma wyzwaniami dnia codziennego i tym, czego wymaga od nich trening, w momencie odniesienia kontuzji często doświadczają kryzysu niespotykanego w innych okolicznościach. Odczuwają wiele trudnych emocji, borykają się z negatywnymi myślami, niepewną przyszłością i zachwianiem tożsamości. Dlatego też warto wspierać zawodnika nawet bardziej, niż wydaje nam się, że jest to konieczne. Oczywiście, każdy sportowiec jest inny i najważniejsze jest słuchanie tego, czego potrzebuje i oczekuje taka osoba.
Kontuzja jako źródło siły
Niektórzy zawodnicy z powodu kontuzji kończą kariery, a niektórzy wracają robiąc to w stylu, w jakim Andy Murray wygrał turniej ATP w Antwerpii. Przegrywając już 3:6, 1:3 i 15:40 był w stanie odwrócić losy meczu. W każdym meczu wyraźnie widać, w jaki sposób zależy mu na wygraniu każdego punktu, jak walczy o każdą piłkę. To silna wola i determinacja, które zawodnik może budować w oparciu o powrót do sportu po trudnej kontuzji. Kolejnym tego przykładem, także ze świata tenisa jest Petra Kvitova. Czeska tenisistka w grudniu 2016 roku została raniona nożem. Doznała uszkodzenia ścięgien i nerwów lewej dłoni, a więc w jej przypadku ręki, w której trzyma rakietę. Długo nie wiedziała, czy będzie w stanie wrócić do życia, a tym bardziej na kort. Gdy wygrywała swój pierwszy turniej po powrocie, a był to czerwiec 2017 roku, wzruszona mówiła, że czuje się jak w bajce i najważniejszą walkę swojego życia już wygrała. Gdy dziś obserwuję Kvitovą na korcie, widzę wyraźnie, jak dużą pracę psychologiczną wykonała, jak świadomie korzysta z narzędzi treningu mentalnego na korcie, w jaki specyficzny sposób funkcjonuje.
I wreszcie historia, która może być inspiracją dla każdego z nas, nie tylko sportowców. W czerwcu 2018 roku Kristina Vogel uległa wypadkowi podczas treningu na torze kolarskim w niemieckim Cottbus. 11-krotna mistrzyni świata i 5-krotna medalistka igrzysk olimpijskich od ponad roku porusza się na wózku inwalidzkim – jest sparaliżowana od klatki piersiowej w dół. Choć pamiętam dobrze ogromne poruszenie towarzyszące samemu wypadkowi i następnym tygodniom, w których nie wiedzieliśmy (miałam przyjemność współpracować wówczas z kadrą narodową w kolarstwie torowym), największe wrażenie wywiera dziś sposób, w jaki Vogel wraca do życia. Nazywam to przenoszeniem mistrzostwa w sporcie na mistrzostwo w życiu i w ten sposób przekazuję tę historię zawodnikom, którym ją opowiadam.
Dziś Kristina Vogel świadomie korzysta z własnego, traumatycznego doświadczenia, chcąc zwiększać świadomość społeczną. Została ambasadorką projektu firmy Bridgestone, w ramach którego – co miałam okazję widzieć – przejechała na wózku inwalidzim trasę biegu na 10 kilometrów w Berlinie, wspierając jednocześnie uczestników projektu w ich dążeniu do przekraczania własnych granic. Zaledwie kilka miesięcy po wypadku próbowała już łucznictwa, koszykówki na wózkach oraz innych sportów, szukając czegoś dla siebie. Czegoś, co pozwoli odkryć mistrzostwo w innym wydaniu. Sama tak mówiła niespełna rok po wypadku:
Podstawową rzeczą jest to, by mieć na to wszystko czas. Teraz mogę wyjść na kawę i siedzieć tam przez dłuższą chwilę, nie mam z tyłu głowy myśli, że muszę zjawić się na treningu. Staram się widzieć wszystko pozytywnie. Skoro jedne drzwi się zamknęły, musiały otworzyć się drugie. Czy tylko dlatego, że siedzę na wózku, nie mogę być tak wspaniała jak wcześniej? Albo lepsza?
W peletonie uznawana była z jedną z najbardziej sympatycznych i otwartych zawodniczek. Jest też najbardziej utytułowaną. Dziś, na każdym kroku pokazuje też, w jaki sposób można budować determinację i odporność na najtrudniejsze sytuacje, jakich możemy doświadczyć w życiu. Przypadek Kristiny Vogel pokazuje, że choć sport, który dał jej wszystko, jednocześnie – w pewien sposób – wszystko jej zabrał, pozwolił na zbudowanie zasobów, które są źródłem ogromnej siły. Dlatego tak ważne jest uprawianie sportu w sposób świadomy, co oznacza między innymi włączanie pracy psychologicznej na różnych polach, także w momencie leczenia kontuzji. Przykłady Murray’a, Kvitovej czy Vogel to tylko (i aż) te głośne, o których mówi się w przestrzeni publicznej. Każdy taki przypadek godny jest podziwu i szacunku. Warto z nich czerpać, budować sieć wsparcia wokół siebie i świadomość, tego czym sport jest i co może dać.
Źródła:
Łuszczyńska, A., Psychologia sportu i aktywności fizycznej. Zagadnienia kliniczne.
Brewer, B.W., Redmond, C.J. Psychology of sports injury.
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2095254612000415
fot. skysports.com