09.08.17

Spali się, czy się nie spali? O odporności psychicznej na najważniejszych zawodach w sezonie

W kilku miejscach przeczytałam dziś to samo pytanie: „Czy Paweł Fajdek spali się psychicznie?”. Pomyślałam, że pytanie jest zasadne. A potem zastanowiłam się, kto tak naprawdę od początku do końca rozumie stwierdzenie „spalić się psychicznie”. Dlatego jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji konkursu rzutu młotem podczas mistrzostw świata w Londynie kilka zdań ode mnie.

Bo w gruncie rzeczy to stwierdzenie może oznaczać kilka rzeczy. Po pierwsze – lęk i inne trudne emocje, których sportowiec doświadcza w warunkach rywalizacji. Mogą być związane ze sprawami zupełnie pozasportowymi, a w ich konsekwencji pojawiają się stres i napięcie, które uniemożliwiają osiągnięcie optymalnej dyspozycji. Trudna sytuacja rodzinna, kłótnia z małżonkiem, problemy finansowe i inne „życiowe” sprawy mogą w oczywisty sposób wpływać na to, co dzieje się z zawodnikiem podczas zawodów. Poza lękiem może on doświadczać niepokoju, smutku, frustracji, złości czy nawet gniewu. I choć na co dzień wychodzi na sportową arenę i „robi swoje”, psychika nieustannie jest obciążona trudnymi emocjami i napięcie. Kiedy więc pojawia się myśl o tym, że przed zawodnikiem najważniejszy start sezonu, posiadane zasoby mogą okazać się niewystarczające.

Po nieudanych eliminacjach w Rio de Janeiro sam Paweł Fajdek powtarzał, że nie wie, co się wydarzyło.  FOTO: TOMASZ MARKOWSKI / NEWSPIX.PL

 

Lęk to w kontekście psychiki sportowca bardzo istotny temat. Może być związany także między innymi z brakiem pewności siebie i niską samooceną. No i z oczekiwaniami innych. Gdy zawodnik ma poczucie, że nie zdoła zaprezentować się w oczekiwany sposób, gdy nie wierzy w siebie, pojawia się lęk, a czasami paraliżujący strach i stres. Często właśnie z narastaniem oczekiwań, także tych ze strony mediów, wiąże się współcześnie załamanie dyspozycji w kluczowym momencie. Wtedy zdecydowanie najczęściej dochodzi właśnie do tak zwanego „spalenia się”.

Czasami zdarza się, że zawodnik (czasami także trener w stosunku do zawodnika) ma jakąś wizję siebie podczas zawodów. Przewiduje, że osiągnie jakiś konkretny rezultat, ma poczucie lub przekonanie, że wie, na co go stać i co osiągnie w danych zawodach. Kontroluje siebie, otoczenie, często także pośrednio kontroluje to, co robią rywale. Gdy podczas zawodów dzieje się coś, czego zawodnik się nie spodziewał (na przykład spalił pierwszą próbę w konkursie), wówczas mogą pojawiać się myśli i emocje, które wywołują silne napięcie i stres. Zdarza się, że od tego momentu rozpędza się karuzela, którą trudno zatrzymać. To także sprzyja temu popularnie określanemu „spaleniu się”.

 

Choć brzmi to dziwnie, czasami „spalenie się” może być spowodowane tym, że zawodnik chce aż za bardzo.
fot. sportowefakty.pl

 

Warto zauważyć, że nie tylko te z pozoru negatywne myśli i emocje (choć nie lubię określenia „negatywne emocje” – do każdych mamy prawo, ale niektóre są po prostu trudne) powodują, że zawodnik wypada podczas zawodów mocno poniżej własnych możliwości i oczekiwań. To, że zawodnik się „spala” może być związane także z tym, że chce za bardzo. Jak to możliwe?

Wyobraźcie sobie, że chcecie czegoś tak bardzo, tak bardzo o tym marzycie, tak bardzo tego pragniecie i robicie wszystko, co możliwe, aby to osiągnąć. Czasami zdarza się, że zawodnik jest w takim stanie, ma takie nastawienie. W psychologii sportu nazywamy to czasami pasją destrukcyjną. Dążenie do sukcesu i chęć zwyciężenia bywa tak silna, że psychika i ciało robią zbyt wiele, zbyt mocno i zbyt szybko. I znowu, kiedy pierwszy efekt jest wyraźnie niezgodny z oczekiwaniami, może dochodzić do załamania czy „spalenia”. A to może skutkować między innymi występem znacznie poniżej możliwości, rozczarowaniem i porażką, ale także na przykład kontuzją w decydującym momencie, upadkiem, prostym błędem technicznym, który przekreśla szansę na dobry lub bardzo dobry rezultat. Co więcej, bardzo często w takiej sytuacji zawodnikowi trudno jest wyjaśnić, co tak naprawdę się zdarzyło. Pojawienie się silnego stresu czy lęku powoduje bowiem często, że ciało jest jakby nie do końca nasze, nie pamiętamy własnych myśli nie do końca potrafimy uzasadniać własne działania.

Tym właśnie jest to, o czym wszyscy dziś piszą – „spalanie się” psychiczne. I jeszcze jedno. Nie powinno się o tym zapominać. Przeczytałam dziś gdzieś, że Paweł Fajdek powinien zapomnieć o igrzyskach w Rio i w Londynie. Otóż nie. Warto, aby zawodnik, wspólnie z trenerem i (oby) psychologiem zastanowili się, co wywołało taki stan, gdzie mogą tkwić jego źródła, w jaki sposób poradzić sobie z emocjami i jak zadbać o to, aby nie pojawił się w przyszłości. Bez odpowiedniej pracy w tym obszarze „to” samo nie zniknie. Najczęściej pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Na mistrzostwach świata czy Europy, gdzie presja jest jednak czasami nieco niższa wszystko może być dobrze, a osiągane wyniki zgodne z oczekiwaniami. Kiedy jednak przyjdzie ten najważniejszy moment, spełnienie marzeń, wielkie wyzwanie (same w sobie niosące spory bagaż stresu i presji) te emocje mogą uderzyć ze zdwojoną siłą. Jak w Pawła Fajdka w Rio.

 

Wielka mistrzyni wygrała w Londynie właśnie z tym, czego nie da się kontrolować, z wieloma niesprzyjającymi okolicznościami. Wytrzymała. I to godne takiego samego szacunku i podziwu, jak samo zwycięstwo.
fot. sportowefakty.pl

 

Tymczasem warto pamiętać o pewnej bardzo, bardzo ważnej różnicy, o której pisałam już wielokrotnie. Nie do końca chodzi o to, żeby zwyciężyć. Jak to możliwe? Otóż rzecz w tym, że oddać jak najlepszy – każdy kolejny – rzut, jak najlepiej pobiec, oddać jak najlepszy technicznie skok. Wynik jest w pewnym sensie skutkiem ubocznym wykonania.

Między innymi taka postawa i takie nastawienie pomagają radzić sobie z presją, stresem, napięciem czy lękiem. Ułatwiają skupienie się na tym, żeby w jaki najlepszy sposób wykonać zadanie i pomagają odseparować się od otaczających czynników, na które sportowiec często nie ma wpływu. To jednak bardzo trudne zadanie, z którym warto radzić sobie przy wsparciu trenera, bliskich, a przede wszystkim psychologa sportu. I to naprawdę nie jest, jak powiedział to ostatnio komentator sportowy w Londynie – dowód słabości psychicznej. Praca nad przygotowaniem mentalnym, dokładanie tej kolejnej cegiełki w budowaniu siły psychicznej i czerpaniu radości ze sportu to właśnie dowód świadomości i siły. Warto, by pamiętali o tym zawodnicy, trenerzy i by głośno podkreślały to media.