23.01.19

Victoria Pendleton opowiada o zmaganiach z depresją [KOMENTARZ]

Mistrzowie sportu coraz częściej dzielą się z opinią publiczną swoimi doświadczeniami w radzeniu sobie z trudnościami o podłożu emocjonalnym. Warto pamiętać jednak o tym, aby oddzielać osobistą perspektywę zawodnika od merytorycznego spojrzenia na temat tego, w jaki sposób zadbać o siebie, także w przypadku sportowców.

 

Do napisania tego tekstu zachęciła mnie opublikowana na łamach Daily Telegraph rozmowa z Victorią Pendleton zatytułowana „Rozważałam, w jaki sposób się zabić”, mistrzynią olimpijską i wielokrotną mistrzynią świata w kolarstwie torowym. W bardzo trudnym w lekturze tekście Pendleton opowiada o tym, jak po przerwanej wyprawie charytatywnej na Mount Everest (z powodu hipoksji) zachorowała na depresję. W szczegółach mówi także o tym, jak doświadczała myśli samobójczych.

 

Przygotowałam odpowiednio większą dawkę leków. Miałam je tuż przed sobą, wiedziałam, ile powinnam wziąć i jak długo powinnam poczekać, zanim odpowiednio zadziałają. (…) Czułam się przeraźliwie winna chociażby z powodu tego, że rozważałam coś takiego. Powiedziałam mojej mamie: Wybaczysz mi, jeśli to zrobię? Chciałam, aby moja rodzina mi wybaczyła, bo nigdy nie chciałabym ich celowo zranić. Nie macie jednak pojęcia, jak bardzo cierpiałam.

 

To jedna z tych historii sportowców, które budzą największe emocje. Pendleton mówi, że zdecydowała się opowiedzieć tak dokładnie o tym, z czym zmaga się od połowy 2018 roku, aby pokazać, że sportowcy także borykają się z wieloma wyzwaniami. Czasami także cierpią i doświadczają zaburzeń psychicznych. W tekście pojawia się także opis okoliczności, w których mistrzyni zwróciła się z prośbą, a właściwie wołaniem o pomoc do psychiatry, który niegdyś współpracował z British Cycling. Rzecz w tym, że w dalszej części wypowiedzi Victoria Pendleton odwołuje się do tego, w jaki sposób radzi sobie z depresją. Opowiada o podróżach, zmianie perspektywy i przebywaniu wśród ludzi, którzy nie znali jej jako TEJ Victorii Pendleton, jako mistrzyni. Mówi, że dziś czuje się lepiej. Tekst kończy się wnioskiem, że nie zawsze potrzebne jest leczenie poprzez farmakoterapię, a z tak trudnymi doświadczeniami można radzić sobie inaczej. Warto w tym miejscu zauważyć, że tego typu wywiady, wypowiedzi w mediach społecznościowych czy artykuły przedstawiają osobistą i subiektywną perspektywę zawodnika. Często piszę o tym, że takie postawy są niezmiernie cenne – pomagają zwiększać świadomość społeczną w środowisku sportowym i pokazywać, że sportowcy nie są maszynami. Są także wyrazem odwagi zawodnika. Czytając i podając dalej rozmowę z brytyjską kolarką warto pamiętać jednak po pierwsze o tym, jak objawiać się może depresja, a po drugie, w jaki sposób sobie z nią radzić.

 

Trudności emocjonalne mistrza

Zdarza się, że brak spokoju, komfortu, poczucia satysfakcji i dobrostanu w życiu stają się zbyt dużym kosztem bycia mistrzem w sporcie na elitarnym poziomie. Czasami brakuje też wsparcia, szczególnie bliskich osób, bo nie ma także czasu na tworzenie trwałych i bliskich relacji partnerskich – związku, który dawałby balans i równowagę w życiu sportowca. To zresztą jeden z wielu czynników. Sportowców, tak jak każdego z nas, dotykają trudności takiej, jak choroby czy strata bliskiej osoby (o tym pisano w przypadku Jenny Rissveds, mistrzyni olimpijskiej w MTB z Rio de Janeiro 2016). W sporcie na mistrzowskim poziomie brakować może czasu na zadbanie o edukację, rozwój własnych pasji, realizację siebie w pozasportowych płaszczyznach. Gdy brakuje komfortu na poziomie emocjonalnym, sportowiec bardzo często szuka spokoju i ujścia dla emocji w najpewniejszym i najbardziej znanym mu obszarze – w sporcie. Trenuje więc ciężej i częściej. Jednak to nie ten sam poziom, nie ta sama satysfakcja i, siłą rzeczy, nie ta sama efektywność. Dlatego bardzo często pojawia się obniżenie formy, czasami zawodnicy doznają kontuzji, zaczynają odczuwać niechęć do sportu. I objawy dyskomfortu narastają tworząc pewnego rodzaju błędne koło, które bardzo trudno przerwać. Gdy sportowiec kończy bogatą karierę i szuka dla siebie miejsca w życiu, emocji może być jeszcze więcej.

 

Victoria Pendleton jest wybitną brytyjską kolarką torową. Zdobyła złoto podczas IO 2008 w Pekinie oraz złoto i srebro w Londynie w 2012 roku. (fot. Getty Images)

 

 

Gdy oglądamy na ekranach telewizorów mistrzów sportu, rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, z jak dużymi kosztami czasami wiąże się uprawianie sportu na elitarnym poziomie. Oczywiście to, co opisałam powyżej nie jest stałym, schematycznym scenariuszem. Chciałabym jedynie pokazać zakres możliwych czynników, które mogą powodować pojawienie się objawów depresji (lub innych zaburzeń, m.in. uzależnień, zaburzeń lękowych czy zaburzeń odżywiania). I kiedy w oczach opinii publicznej mistrz ma wszystko, a jego życie to piękny sen, tylko on w rzeczywistości wie, jak wiele kosztowało go dojście do tego poziomu sportowego i jak trudno czasami o satysfakcję i życiową równowagę. Tym bardziej, że społeczeństwu wydaje się często, że sportowiec jest niemal cyborgiem, herosem. Radzi sobie z przeciwnościami losu i ograniczeniami organizmu na porządku dziennym. Nieustannie przekracza granicę bólu i wychodzi poza strefę własnego komfortu. Wydawać by się mogło, że doświadczając trudności o podłożu psychicznym, z nimi także poradzi sobie – tak, jak z kolejnymi barierami w treningu – dzięki wytrwałości, determinacji i sile. Tymczasem ludzka psychika wymaga często zupełnie innych oddziaływań, a ta sportowa siła i determinacja mogą stanowić pewnego rodzaju…pułapkę. W przyznaniu się do tego, że zawodnik doświadcza trudności, że sobie nie radzi, bo może odbierać to jako porażkę. W szukaniu pomocy, bo może mieć przekonanie, że to oznaka słabości. I wreszcie w spokojnym i systematycznym leczeniu, gdy często oczekuje efektów na „tu i teraz”.

 

Wsparcie specjalistyczne

To właśnie pomoc psychoterapeutyczna, a często także i psychiatryczna stanowią podstawę leczenia depresji i innych zaburzeń psychicznych. Dotyczy to każdego z nas, nie tylko sportowców. Istnieją oczywiście bardzo ważne czynniki, które wspierają proces leczenia i powrotu do zdrowia. To przede wszystkim wsparcie bliskich osób, także na przykład trenerów. Daje ono przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa i przynależności, które w tak trudnej sytuacji pomagają stworzyć fundament, na którym możliwy jest powrót do satysfakcjonującego życia. Bardzo istotna jest oczywiście aktywność fizyczna, która pomaga w regulacji nastroju oraz w zarządzaniu emocjami. Dla sportowca dodatkowo ważna jest stymulacja znanymi bodźcami – ruchem, być może odrobiną rywalizacji, towarzystwem innych sportowców, atmosferą. Warto pamiętać jednak o tym, aby odpowiednio dozować aktywność. Często wspomina się o tym, aby w leczenie włączać formy takie, jak joga czy medytacja. Poza tym, że są to po części formy ruchowe, uczą także tego, w jaki sposób być „tu i teraz” oraz pracować na przykład oddechem.

Czynników wspierających jest wiele. Należą do nich również chociażby wspomniane i podkreślane przez Victorię Pendleton podróże czy po prostu szukanie takiej formy spędzania czasu, która pozwala na złapanie oddechu. To jednak wsparcie specjalistyczne jest tym, co najskuteczniej pozwala leczyć zaburzenia psychiczne oraz wrócić do równowagi życiowej. Warto o tym pamiętać, także, a może szczególnie, czytając wypowiedzi sportowców, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami w radzeniu sobie z trudnościami na płaszczyźnie emocjonalnej. Na początek może być to wsparcie psychologa sportowego, który będzie w stanie pokierować zawodnika tak, aby zapewnić mu odpowiednią formę i rodzaj pomocy i niejako zaopiekować się nim. W przypadku depresji to jednak niewystarczający obszar zawodowy. Kluczowa, jak już wspomniałam, jest psychoterapia i to także, w mojej ocenie, powinno wybrzmieć z przekazów i komentarzy specjalistów, również w odniesieniu do rozmowy z Victorią Pendleton opublikowanej na łamach Daily Telegraph. Tylko dzięki temu będziemy w stanie budować świadomość społeczną w profesjonalny sposób.