Jest coś, co sprawia mi większą przyjemność od oglądania wybitnych sportowców, którzy przekraczają kolejne granice w swoich dyscyplinach. To oglądanie sportowców spełnionych, którzy do uprawianego przez siebie sportu podchodzą w zupełnie inny sposób. Widać to w ich wypowiedziach czy w sposobie bycia.
Na temat gry Rogera Federera przeczytaliśmy już chyba każdy możliwy komplement i tak naprawdę chyba nie powinno nas dziwić, że zawodnik tak inteligentny, wyszkolony i utalentowany z roku na rok gra coraz lepiej i piękniej. To przecież (w teorii tak proste) wykorzystywanie potencjału i doskonalenie pewnego warsztatu umiejętności. Rzecz w tym, że w ten sposób można dojść do mistrzowskiego poziomu, ale nie da się pozostać na szczycie i osiągnąć spełnienia. Tym bardziej nie wtedy, gdy niemal cały sportowy świat wróży szybko zbliżający się koniec kariery.
Jeśli spojrzymy na sportową drogę jak na piramidę, to u podstaw znajdzie się wychowanie w sporcie. Później mamy specjalizację, a wyżej mistrzostwo w sporcie. Od jakiegoś czasu coraz więcej zawodników, trenerów, ale też rodziców i bliskich sportowcom osób widzi, że na samej górze piramidy znajduje się jeszcze jeden poziom – sportowe spełnienie. To pułap, który osiąga niewielu zawodników i który wymaga nie tylko perfekcyjnej techniki, znajomości taktyki i najlepszego sprzętu. To równowaga psychiczna, zdrowie, wsparcie bliskich i szczęście osobiste, które często pozornie jest zupełnie niezwiązane ze sportem.
Jednym z kluczy do osiągnięcia sportowego spełnienia jest szczęśliwe, dobre życie pozasportowe. Mam tu na myśli przede wszystkim wszelkie elementy tożsamości poza byciem zawodnikiem i sfery życia poza życiem w dyscyplinie i sportowym reżimie. Sportowiec jest także synem, córką, rodzicem, partnerem, żoną, studentem, pasjonatem podróży czy kolekcjonerem znaczków pocztowych. Tych ról, które każdy z nas pełni w życiu jest kilka i sportowcy nie są pod tym względem wyjątkowi. Warto o nie dbać, między innymi po to, aby zachować równowagę pomiędzy światem sportu i tym prywatnym, gdzie życie toczy się w pewnym sensie obok treningów, wyników i startów. W przypadku większości pozasportowych obszarów chodzi o budowanie trwałych, bliskich relacji opartych na więzi i zaufaniu. Jeśli mówi się, że za każdym silnym mężczyzną stoi silna kobieta, to ja uważam, że za każdym mistrzem sportu stoi bliska osoba (najczęściej partner), dzięki której zawodnik odczuwa spokój, ma balans i poczucie bezpieczeństwa na wielu płaszczyznach. To główny czynnik pomagający zachować tak potrzebną równowagę.
Wracamy do Rogera Federera i dochodzimy do sedna, czyli tego, jak ważna dla sportowców jest rodzina. Inspiracją i głównym powodem powstania tego tekstu jest ten widok i wszystko, co za nim idzie.
Kariera Federera to temat na film, a jego motywem przewodnim powinna być właśnie rodzina. Jego żoną jest była tenisistka, która rozumie blaski i cienie profesjonalnego tenisa. Doświadczyła presji, radzenia sobie z kontuzjami, porażkami i sukcesami. Zna nie tylko specyfikę dyscypliny, ale rozumie też koszty związane z profesjonalnym uprawianiem sportu. Ta wspólna płaszczyzna porozumienia bardzo pomaga w budowaniu partnerskiego związku. Dla osoby, dla której rodzina, bliskość i trwałe relacje są ważne jest to szczególnie cenne. Możemy jedynie wyobrażać sobie, jak dużą pracę wykonuje na co dzień (pozostając w cieniu) żona Rogera Federera. Z pewnością pomagają jej w tym zaufane osoby, ale efekt? Spokój, komfort psychiczny, bliskość rodziny i bardzo silne wsparcie. Jest też głęboka pewność siebie, która osadzona jest w wartościach i świadomości, że za zawodnikiem stoi partner i rodzina.
Nikt nie zrozumie sportowca lepiej, niż najbliższa osoba, która zna wyzwania, ograniczenia i trudności związane z profesjonalnym uprawianiem sportu. Zapewnia najpełniejsze wsparcie emocjonalne w każdym momencie, ale też służy wsparciem merytorycznym na najwyższym poziomie zaufania. Wyobraźcie sobie, jak ogromny to zasób i jak wiele siły dodaje nie tylko do tego, aby osiągać kolejne wspaniałe rezultaty, ale przede wszystkim, aby codziennie odrobinę przekraczać granicę komfortu w sportowej drodze. Mając „coś takiego” łatwiej trenować, łatwiej wracać do zdrowia po urazie czy radzić sobie z porażkami.
Taki komfort i spokój są podstawowym warunkiem uzyskania spełnienia. Sportowiec wie bowiem, że po zejściu z areny, stadionu czy bieżni czeka na niego rodzina. Przykład? Gdy Roger Federer przerwał na ponad pół roku swoją karierę, był mężem i ojcem na pełen etat. Sam opowiadał o tym, jak wiele w tamtym okresie dała mu obecność rodziny. To oczywiście „zajęcie” na czas leczenia kontuzji. Wypełnienie czasu zajętego dotychczas przez treningi, podróże, starty i regenerację. Federer otwarcie mówił jednak także o tym, że rodzina w pewnym sensie trzyma go blisko ziemi. Kształtuje system wartości, weryfikuje priorytety, pomaga radzić sobie z trudnymi emocjami, daje bazę i stałą, która nie zmieni się – niezależnie od tego, jak potoczy się sportowa kariera.
Gdy zawodnik poświęca prawie cały swój czas na sportowy rozwój i zmierzanie do wyznaczonych sobie celów, stworzenie rodziny, pielęgnowanie relacji i wychowywanie dzieci spoczywa niemal wyłącznie na partnerze. W „normalnych”, niesportowych związkach taka nierównowaga często prowadzić może w prostej linii do rozstania. Staje się czasami trudnością nie do przezwyciężenia. Tymczasem dla sportowców taki (nierówny) podział ról stanowi często jedyny sposób na zbudowanie tej bardzo ważnej bazy – rodziny. Właśnie dlatego partnerzy sportowców to często filary ich karier, sukcesów, a przede wszystkim podstawa szczęścia. Mirka Federer jest tego najlepszym przykładem.