Nie mogłam napisać o niczym innym. Pomysł na ten tekst miałam w głowie od dawna, a kolejne informacje, etapy przygotowań i wreszcie, początek tego wydarzenia tylko upewniały mnie w przekonaniu, że będzie to wyjątkowa edycja. O czym mowa? Rzecz jasna o regatach Volvo Ocean Race.
Ktoś powiedział mi kiedyś, że w każdym sporcie i w każdym sportowym wydarzeniu znajdę coś, co związane jest z psychologią. W zasadzie, ta osoba miała rację, bo rzeczywiście dostrzegam aspekt psychologiczny w sporcie w każdej dyscyplinie i na każdym etapie sportowej drogi. Nie inaczej jest w przypadku Volvo Ocean Race, które uważam za jedne z najtrudniejszych (o ile nie najtrudniejsze) regat na świecie. W moim osobistym i zawodowym rankingu stoją one wyżej niż Puchar Ameryki i Vendee Globe. Być może uznacie, że to dziwne, bo przecież co dla człowieka może być trudniejsze od samotnego przemierzania świata w obliczu rywalizacji i walki z żywiołem? No właśnie. Uważam, że przemierzanie świata w obliczu rywalizacji i walki z żywiołem, przy konieczności współpracy z innymi, komunikacji, bycia ze sobą na niewielkiej przestrzeni może być większym wyzwaniem.
Między innymi dlatego widzę tu tak silne oddziaływanie czynnika psychologicznego. Jednak nie byłoby to nic dziwnego, nadzwyczajnego wobec każdej poprzedniej edycji. Tym razem jednak dostrzegam kilka kwestii, które znacząco sprawiają, że moim zdaniem kwestia mentalna odegra w końcowym sukcesie jeszcze większą rolę. Pierwszą z nich jest moim zdaniem nieustanny rozwój żeglarstwa i to, jak zmieniło się ono jako dyscyplina sportu od ostatniej edycji Volvo Ocean Race. To, jak nieprawdopodobnie fizyczny stał się to sport, jak bardzo sprofesjonalizowany pod kątem przygotowania motorycznego, a przede wszystkim, jak nieustannie rozwija się pod kątem technologii powoduje, że załogi zbliżają się do siebie. Dosłownie. Coraz bliższe odległości sprawiają, że rywalizacja staje się niemalże namacalna. Widzieliśmy to zresztą podczas In-Port Races, gdzie teamy walczyły ze sobą burta w burtę.
To z kolei powoduje, że na pokładach pojawi się coraz więcej napięcia i stresu. Rywalizacja staje się coraz bardziej bezpośrednia, akcja toczy się coraz szybciej, w związku z czym coraz więcej kosztują nawet proste błędy czy niedopatrzenia. Coraz większe znaczenie odgrywa także zgranie załogi, także w krytycznych momentach. To także sfera psychologiczna, którą można wypracować i poprawiać, także w trakcie trwania regat. Rzecz w tym, aby wiedzieć, w jaki sposób to zrobić. Krótko mówiąc, w dzisiejszym świecie sportu (i tak, w regatach takich, jak Volvo Ocean Race także) absolutnie podstawową rolę odgrywają posiadane przez zawodników zasoby i umiejętności społeczne.
W tegorocznej edycji jest to jeszcze bardziej istotne, ponieważ…utrudnione. Już wyjaśniam, z jakiego powodu. Mianowicie, każdą z załóg współtworzą kobiety. Na ich obecność wpłynęło wiele czynników: rosnąca świadomość społeczna, zmiany obyczajowe, aspekt społeczny, wspomniane zmiany pod kątem przygotowania motorycznego (zobaczmy, jak dziś wygląda żeglarstwo olimpijskie kobiet!), a także aspekt wizerunkowy (zachęcenie kobiet do śledzenia zmagań podczas Volvo Ocean Race). Z perspektywy psychologii komunikacja i współpraca z kobietami z reguły nieco różnią się od pracy z mężczyznami, dlatego pod kątem mentalnym trwająca edycja regat staje się jeszcze ciekawsza. Kobiety bowiem często nieco inaczej reagują na napięcie i stres, mogą inaczej radzić sobie w trudnych warunkach (nie znaczy to, że gorzej – miejmy jasność). Wobec tej niewielkiej przestrzeni, silnego napięcia, ogromnego wyzwania sportowego i społecznego, zadanie staje się jeszcze bardziej wymagające. Oczywiście pamiętam i zdaję sobie sprawę z tego, że kobiety nie debiutują w Volvo Ocean Race, ale ich obecność w każdej z załóg czyni rywalizację jeszcze ciekawszą. Dodaje urozmaicenia i innej perspektywy – szczególnie dla psychologa sportu.
Wygląda więc, że rzeczywiście jestem w stanie znaleźć psychologię w każdej sportowej sytuacji i w każdej dyscyplinie. Odpowiedź na pytanie, czy słusznie, pozostawiam do rozważenia każdemu z Państwa. Czy aspekt mentalny okaże się podstawą warunkującą sukces? Nie sądzę. Czy będzie ważny? Z pewnością tak – i warto pamiętać o tym, że profesjonalizm nie ma płci czy narodowości. To uniwersalna postawa, dlatego z ogromną ciekawością uwagą będę obserwowała zmagania ludzi, którzy przy tak ogromnym przedsięwzięciu z pewnością są przygotowani na większość (a być może na wszystkie) ewentualności. Jednocześnie zachęcam was do patrzenia szerzej, do dostrzegania wszystkich „puzzli”, które wpłyną na ostateczny sukces. Na przestrzeni ośmiu szalenie trudnych miesięcy to niesamowicie ciekawe pole do obserwacji.
Tekst ukazał się w magazynie „W Ślizgu!” nr 14